Amy
Nie mogłam zasnąć całą noc.
1. Lauren, chrapiesz!
2. Bo nie mogłam i koniec.
I tak będę niewyspana, odpaliłam komputer, chciałam przejrzeć pocztę.
Dwie wiadomości i 72 spamy. O, wyprzedaż -70% w "Heaven Linn", warto zobaczyć... Druga miała temat: Zabiję cię
Zapowiada się ciekawie... -_-
"Nienawidzę cię. Louis jest mój, jeżeli ja nie mogę go mieć, ty też go nie będziesz mieć! Masz apartament na Backer Road 67 pokój 556. Przestań z nim nawiązywać kontaktu, albo cię zabiję, statelier!"
OMG wystraszyłam się nie na żarty. Odłożyłam laptopa i dalej nie mogłam zasnąć. W końcu zasnęłam.... Ale ten e-mail.... Mam przestać się odzywać do Lou? Pokazać mu to? Zatrudnić ochroniarza? Co za psychopatka. Odwołać to spotkanie? Nieee.... Odwołać spotkanie z Louisem Tomlinsonem? To nie wchodzi w rachubę. Pokażę, mu tą wiadomość...
Obudziłam się i zrobiłam wszystko, co trzeba zrobić, by wyglądać pięknie. Lauren przyszła i zapytała:
- Nie wyspałaś się?
- Chrapiesz!
- Nic podobnego, ty chrapiesz.
- Nie słyszę swojego chrapania.
- Ale ja je słyszałam! - nie dawała za wygraną.
- Spałaś jak bóbr.
- Nieważne.
- Co dzisiaj robisz?
- A ty?
- Idę na miasto z Louisem. - starałam się nie ukazywać swojego głupkowatego uśmiechu....
- Ooo... A ja z Zaynem. A wy gdzie?
- Na kręgle, do restauracji.... Powłóczyć się... Do kina. A ty..?
Laur też chyba najchętniej by skakała po suficie ze szczęścia.
- Tam do wesołego miasteczka, do kawiarni... i też do kina...
- Na co?
- Currie...
- Oooo... My też... Na 18:15?
- Taaak.
- Podwójna randka...
- Fajny horror...
Wyszłam z łazienki i... i... zaniemówiłam. Na ścianie leżał sobie wielki pająk...
Zaczęłam się drzeć... Z łazienki przybiegła Lauren i zaczęłyśmy się razem drzeć. Wybiegłyśmy z pokoju. I nie wiedziałyśmy co dalej robić. Na drzwiach wisiała karteczka "Dorwę cię".
- Co to? - spytała Laur.
- Groźby...
Nic więcej nie mówiła. Poszłyśmy do chłopaków. Bo kto może normalnie funkcjonować, przy czymś takim???
Puk, puk.
- Kto tam?
- My...
- Wchodźcie...
Otworzył nam Harry. Taki rozczochrany Harry, w samych szortach....
- Hmmm? - spytał.
- U nas na ścianie jest dziesięciocentymetrowy pająk, zabijesz go?
Harry
O kurde... Na ogół jestem bardzo męski i w ogóle, ale teraz poczułem się jak rozbeczana panienka...
- Eeee... Liam? - spytałem.
- Emmm?
- Wielki pająk, zamordujesz go?
- Co?
- Gówno, weź im zabij tego pająka....
- Eeee.... Niall? - zapytał zdesperowany Liam.
- Co? - rozległ się głos z łazienki.
- Zabijesz dziesięciocentymetrowego pająka? Ładnie proszę...
Niall więcej się nie odezwał.
- No dobra. - westchnął Liam.
- Nie bój się stary, jestem przy tobie... - klepnąłem go w ramię.
On zmierzył mnie wzrokiem i poszliśmy pod pokój Amy i Lauren. Stanęliśmy przed ich pokojem.
- No wchodź. - Powiedziałem.
- Co? Nieważne... Gdzie on jest?
- Na ścianie w sypialni...
Liam wszedł do tego pokoju, jak ktośtam do jaskini lwa. Wyszedł po pół godzinie...
- Udało się. - powiedział dumnie.
- Yhy, dzięki. - dziewczyny wróciły do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz