Harry szedł przez studio filmowo-nagraniowe, z przyzwyczajenia nie zatrzymując się zabrał z jakiegoś stolika butelkę wody. Z daleka machał do niego Louis. "Pośpiesz się no!" - Harry wyczytał z warzy przyjaciela. Szedł naprawdę szybko. Nakręcali teledysk do "Best Song Ever". Loczek odłożył "gdzieś" butelkę i pobiegł te kilka metrów.
- Prawdziwe wyzwanie dla Hazzy, wysiłek fizyczny. - Zaśmiał się Louis.
- To idziemy?
Reszta chłopaków tam na nich czekała. Również producent.
- Świetnie, że jesteście, zaczynamy kręcić! - wydarł się.
Dano zespołowi minutę, aby nauczyli się swoich tekstów.
Pchnięto ich na kanapę i rozpoczęto kręcenie. Po czterech godzinach był koniec. Nieopisana ulga dla Nialla - nie mógł wytrzymać dłużej bez jedzenia.Chłopcy wrócili do pokoju hotelowego i od razu padli na kanapę. Poza blondynem - ten pobiegł do kuchni. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Harry otworzył. Jakiś ktoś z jakiejś akcji. Niewysoki, z łysiną, uśmiechnięty.
- Pan Styles?
- Tak.
- Czy zgodzi się pan, aby...
- Proszę wejść.
- Dziękuję.
Wszedł i usiadł na kanapie między Zayn'em, a Hazzą.
- Czy zgodzi się pan, aby uczestniczyć w programie akcji charytatywnej "Jeden gest"?
- Nie wiem, na czym ona polega?
- Fanki kupują losy za dwa dolary, która wygra, pójdzie na randkę z tobą.
- Te pieniądze pójdą na chore dzieci?
- Tak.
- Zgadzam się.
*****************
Plis o komentarze:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz